Kto komu zapłaci?
Prezydent Lech Wałęsa chce wystawić homoseksualistom
rachunek na 70 tysięcy dolarów, który jest konsekwencją jego własnych słów. A
być może i brakiem właśnie tej konsekwencji – w myśleniu nad wypowiedziami i
tym, jak świat może na nie zareagować. Nasz czołowy elektryk powinien liczyć
się z tym, że jako laureat Pokojowej Nagrody Nobla musi rozważniej formułować
swoje opinie, bo w przeciwieństwie do większości polityków szarżuje już nie
tylko na Polskim podwórku, lecz na tym światowym. Po przemyśleniu okazuje się
jednak, że to mniejszości powinny wystawić rachunek prezydentowi, oraz innym
„autorytetom” przyczyniającym się do publicznego przyzwolenia na gorsze ich
traktowanie.
Język
nienawiści wylewający się z ust polityków sprawia, że na co dzień setki
obywateli Polski cierpią. Kto im zapłaci? Komu mają wystawić rachunek osoby
walczące z obelgami, atakami (fizycznymi czy psychicznymi) ze strony agresorów,
podjudzanych publicznym nawoływaniem do „karania” mniejszości? Pytam o to w
imieniu ludzi, którym odbiera się prawa do szczęścia i spokojnego życia z
kochaną osobą. Ludzi, którzy niejednokrotnie ponoszą konsekwencje niezależne od
siebie, swoich wyborów czy samego homoseksualizmu, a ciasnego światopoglądu
innych osób, takich jak Lech Wałęsa. Prezydent twierdzi, że obywatel mający
inne preferencje niż jego własne ma wylądować za murem godnego życia.
Wypełniając
obywatelskie obowiązki, nie przeszkadzając i nie uwłaczając nikomu, dowiaduję
się, że muszę płacić opasłemu (finansowo) politykowi, ponieważ on sam nie jest
w stanie pojąć, że nie narzuci swojego punktu widzenia wszystkim.
Krótkowzroczność doprowadza go do strat finansowych, za co obwinia obrażanych
przez siebie homoseksualistów. Zatem pytam, dlaczego w naszym kraju oprawca
może bez konsekwencji zrzucić winę na ofiarę, a ludzie o tak małym horyzoncie
myślowym, którzy nie potrafią pojąć własnych gaf wypowiadają się publicznie –
przyczyniając się do tragedii wielu osób. Może to pan prezydent zapłaci
zahukanemu szesnastolatkowi, mającemu wątpliwości, co do swojej tożsamości lub
po prostu o delikatniejszym usposobieniu, za szkody psychiczne oraz strach,
jaki przezywa przy agresji kolegów, synów brzuchatych panów z wąsem, w których
domach tłuczono im do głów hasła w stylu: „Żyd do gazu”, „czarnuch do dżungli”
a „pedał za mur”. Jaka osoba publiczna zapłaci dzieciom wyrzuconym z domu za
inność? Inność sztucznie wytworzoną przez podziały ustanawiane na podstawie
mowy nienawiści konserwatywnych polityków, którzy bez głębszej refleksji
rzucają sądy i niepoparte niczym obelgi. Pozostając za zasłoną „wolności słowa”
odbierają wolność do życia i funkcjonowania innym, równorzędnym obywatelom
Polski.
Pokrętna
logika Lecha Wałęsy prowadzi do konkluzji, że to on sam powinien sobie wystawić
rachunek, a nawet nadpłacić, ponieważ mowa nienawiści zawsze przynosi złe
konsekwencje. Nie mylmy tego z ograniczaniem wolności słowa, a traktujmy
zgodnie z tym, czym jest – ponoszeniem konsekwencji za własne sądy, które jak
widać okazują się nie być słuszne, inaczej były prezydent zarobiłby, a nie
tracił. Może po otrzymaniu czeku na „swoje” 70 tysięcy dolarów Wałęsa wyśle
homoseksualistów za mur. Zobaczymy jednak czy jego obietnice w końcu spełnią
się – wyjadę wtedy z kraju za obiecane 100 milionów.
0 komentarze