Alternatywny wymiar prawicy
Czytam
wypowiedź Artura Zawiszy i po raz kolejny przekonuję się, że prawicowi politycy
żyją w zupełnie alternatywnym świecie. Równoległy wymiar owego wąsatego pana
zawiera inną historię niż ta, którą wszyscy znamy i byliśmy o niej uczeni w
szkole. Zeus i panteon bogów antycznej Grecji lub Rzymu zaśmiewa się z
przekonania lidera Ruchu Narodowego o przesiąknięciu antyku kulturą
chrześcijańską. Sokrates czy Platon za to byliby rozbawieni pewnością, że
homolobby chce zniszczyć kulturę, która wywodzi się z europejskiego antyku, co
jest równoznaczne z brakiem homoseksualizmu w wyżej wymienionej. Nic bardziej
mylnego panie Zawisza, jednak bezmyślność wypowiadanych tez i brak wiedzy ostatnio
pasuje do aparycji panów z wąsem – w końcu coraz więcej absurdów pada z ust pod
nimi. Rzekomo chrześcijańska kultura wywodząca się z antyku, o której mówi
Zawisza, była przepełniona homoseksualizmem. Kolebkę naszej kultury tworzyli
mężczyźni niejednokrotnie utrzymujący relacje seksualne ze swoimi kochankami.
Dla młodzieńców posiadanie mentora i partnera w Grecji było
zaszczytem, a dla starszych panów z wyższych sfer młodszy „uczeń” u boku w
dobrym guście i czymś najzupełniej normalnym.
Udowodnienie
braku historycznych podstaw wypowiedzi Artura Zawiszy jest proste.
Wystarczy nieco pochylić się nad historią starożytnej Grecji, gdzie zresztą nie
istniały podziały na hetero i homoseksualistów, ponieważ oba te rodzaje
związków były uznawane za normę, o ile spełniały określone warunki takie jak
wiek, klasa społeczna i pasywna rola młodszego kochanka. Można powiedzieć, że
dla młodzieńca związek ze starszym przewodnikiem intelektualnym był nie tyle
mile widziany, co nawet wskazany.
Konkretnym
przykładem są chociażby jedni z najbardziej znanych filozofów – Sokrates i
Platon. Oboje mieli młodych kochanków, o czym było i jest powszechnie wiadomo.
W
przypadku drugiego z nich warto wziąć pod lupę fragmenty „Uczty”, w której
czytamy o rozdzielonych z jednego ciała przez piorun Zeusa, a następnie
szukających się w świecie połówek. Jak się okazuje „druga połówka” wcale nie
musiała być kobietą w przypadku mężczyzny, ani mężczyzną w przypadku kobiety,
ponieważ to np. pierwiastki męskie idealnie do siebie pasują i przyciągają się.
Sam dialog pierwszego z mówców, Fajdrosa, jest pochwałą miłości homoseksualnej,
opisem tego jak bóg Eros stawia ją ponad inne, poparciem tej teorii jest
przekonanie o tym, że armia stworzona z kochanków byłaby niezwyciężona, bo któż
będzie walczył dzielniej niż oblubieniec broniący życia swego wybranka?
Przykładem tego może być szał Achillesa po śmierci (jego kochanka?) Patroklosa.
Dalej czytamy opis zalotów, pochwałę piękna i wychwalanie męskiej miłości. O
ile w kwestii dialogu Platona prawicowy „obrońca antycznej heteroseksualności”
może mówić o fikcji literackiej, tak nie może zaprzeczyć autentycznym
spotkaniom w męskim gronie. Sympozja to wydarzenia przepełnione homo i biseksualnymi
zabawami i rozmowami. Jeśli komuś, tak jak politykom prawicy nie bardzo chce
się czytać na ten temat to mogą pooglądać obrazki. Wystarczy przyjrzeć się
postaciom z mis, wazonów, gdzie widzimy np. dwóch mężczyzn w pozycjach świadczących
o bliskości, flircie, relacji seksualnej.
Natomiast pierwszy z wymienionych
wielkich myślicieli nie potępiał homoseksualizmu, jak niektórzy interpretują
jego teksty, lecz krytykował bezmyślne zachowania związane z brakiem
umiejętności pohamowania swoich popędów. Sam jednak otaczał się młodzieńcami - mogę
tutaj odesłać także do dialogu „Lizys”, opisującego zaloty, którym się
przygląda i wręcz wspiera je. Zresztą, w starożytnej Grecji inaczej myślano,
seksualność była wszechobecna, niejednokrotnie związana ze sztuką, religią czy
uznawana za uzupełnienie aktów intelektualnych, zatem rozpatrywanie jej z wąskiej
perspektywy XXI wiecznego konserwatywnego katolika jest zwyczajnie błędne. Oczywiście,
możemy wszystkiemu zaprzeczać, obrazy na wazach uznać za marginalną twórczość
zboczonych pederastów stanowiących odzwierciedlenie fantazji odrzutków z życia kolebek naszej kultury, aczkolwiek,
jaki sens ma spieranie się ze źródłami historycznymi i wmawianie ludziom ich
jednej interpretacji? Warto jeszcze krótko wspomnieć o Swetoniuszu, który
w swojej księdze opisującej carów zawarł opis o tym, że czternastu z piętnastu
pierwszych z nich było homoseksualistami. Jeśli kogoś interesują szczegóły,
zapraszam do lektury.
Oczywiście
z poziom akceptacji zmieniał się wraz z epokami i nastrojami politycznymi,
osiągając punkt krytyczny wraz z przybyciem chrześcijaństwa, które skutecznie
hamowało wiele aspektów rozwoju intelektualnego i ograniczało lotne umysły. Możemy bawić się w wypieranie faktów, ignorowanie prywatnych
listów miłosnych i wmawianie, że wybitne osoby związane z kulturą, literaturą itd.
były heteroseksualne, bo przecież homoseksualistami są tylko ludzie, którzy nie
potrafią nic pięknego ani twórczego zrobić, racja? Jednak czy to nie wpieranie wyborcom czegoś w rodzaju „czarne jest białe, a białe jest czarne”? Nie wiem
jaki ma sens zakłamywanie historii, po co udowadniać, że cały wybitny świat
jest heteroseksualny, skoro to nie jest prawdą.
„Homoseksualizm był obecny w wielu kulturach i
cywilizacjach, choć był ukrywany z powodu obaw przed odrzuceniem. W ostatnich
wiekach powiązany został z tak znanymi postaciami, jak „Leonardo da Vinci,
Michał Anioł, Christopher Marlowe, Szekspir, Fryderyk Wielki, Goethe,
Bethoveen, Czajkowski, Oscar Wilde, Andre Gide, Walt Hitman, W. H. Auden i
Somerset Maugham — wielu z nich uważanych jest za geniuszów”. ( Del Hood. Gays Fight Long–Held Traditions. W: El Cajon–Californian, 3 czerwca 1976, s. 1.)”(http://homoseksualizm.chrzescijanin.pl).
Najwyraźniej mi, i wielu innym poruszającym ten
temat, homo-lobby podmieniało książki. Powinnam udać się na prawicowe wykłady o
prawdach historycznych, gdzie Zeus był chrześcijaninem, Sokrates nie miał
kochanków, Safona była kurą domową, a naukowcy zostali zastraszeni przez owe
lobby i historię trzeba pisać na nowo.
0 komentarze