Pawłowicz: do ataku!
Czuję się jakbym dostała obuchem w głowę. Siedzę z
otwartą buzią i znów nie mogę się nadziwić temu, co zobaczyłam. Wszystko to za sprawą zobaczenia fragmentu programu „Wstajesz i Wiesz”
na TVN24, w którym Jarosław Kuźniar rozmawiał z POSEŁ Krystyną Pawłowicz. Niby
nic dziwnego, przywykłam do tego, że tej kobiecie brakuje elementarnej kultury,
jest jedną z zakompleksionych nerwusów, jakich wiele w PiS i takie zachowanie
jest dla niej normalne. Skąd więc ten szok? Ponieważ dotarło do mnie, że od
kilku dni mówi się w mediach o tym, że partia tej pani ma największe poparcie w
sondażach. Uświadomiłam sobie, że jeśli dojdzie do władzy to tak właśnie będzie
wyglądała polityka naszego kraju. Będzie ich coraz trudniej przekrzyczeć i
ciężej walczyć siłą argumentu z argumentami siły – Pawłowicz bije słowami jak
wspomnianym już obuchem. Poziom agresji językowej, chamstwa, braku jakiejkolwiek
kultury i poszanowania dla rozmówcy jest przerażający. Nie tylko dziennikarze
rozmawiający z nią powinni czuć się urażeni, ale także my, obywatele. Kobieta z
mentalnością bandziora robi ten cały cyrk za nasze podatki. Ona reprezentuje
nas, Polaków. Jest mi zwyczajnie wstyd.
Oczywiście już od pierwszych sekund rozmowy Krystyna
Pawłowicz nie potrafi być spokojna, oburza się na słowo „posłanka”, które jest
jedną z żeńskich form, zdobywające w ostatnich latach coraz większą
popularność. O ile filolożka czy psycholożka może jeszcze brzmieć śmiesznie, kojarzyć
się z deprecjonowaniem, to nie sądzę, aby „posłanka” była powodem obruszania
się. Jednak przy całej reszcie rozmowy to nic takiego. Nie rozumiem, dlaczego
Pawłowicz godzi się na rozmowy z dziennikarzami, skoro najwyraźniej nie ma
ochoty odpowiadać na ich pytania.
Największym problemem tej pani jest słowotok.
Słowotok, któremu nie towarzyszy myślenie, słuchanie i wyciąganie wniosków. Rozumiem,
że forma zaproszenia może razić – jednak tylko wtedy, jeśli w ogóle się nad nim
nie zastanowimy i idąc za frondą lub Pawłowicz potraktujemy je dosłownie.
Logiczne jest to, że nikt na marsz nie zaprasza dewiantów i dziwek po to, aby
się tam wspólnie bawić. Gdyby prawicowe nerwuski zastanowiły się nad tym,
doszliby do prostego wniosku: zgwałcona kobieta często jest uznawana za
współwinną zbrodni, bo być może miała nieodpowiedni strój, czym sprowokowała.
Ofiara jest wtedy zrównywana z dziwką, szmatą, kurwą, która sama się prosiła o
to co dostała. Przecież mogła się nie malować, prawda? A jeśli śmie być „wyzwolona”,
to powinna być wręcz zadowolona z przygody z dominującym mężczyzną (o zgrozo, z
podobnym komentarzem spotkałam się w internecie). Zresztą właśnie takie dziwne
i apatyczne myślenie prezentuje pani POSEŁ, uważając, że przecież naga kobieta
działa na mężczyznę – to można ją zgwałcić. Ciekawi mnie jedynie czy pomyślała
ona o tym, co mogą czuć małe dziewczynki, które padły ofiarą gwałtu. Co może
pomyśleć starsza pani, którą ktoś tak napadł. Po wysłuchaniu tego nienawistnego
monologu może zgwałcona zakonnica dojdzie do wniosku, że jej habit był zbyt
wyzywający? Kucyki dziewczynki zbyt prowokujące, a wdzięk siwych włosów i
starczych zmarszczek nie do odparcia? Właściwie to naiwne pytanie, ponieważ
POSEŁ Krystyna Pawłowicz po raz kolejny udowodniła, że z empatią i myśleniem
jest u niej bardzo ciężko.
Poraziło mnie też to, że tak nieurodziwa kobieta
odważa się wyśmiewać ciała innych kobiet, które rozbierając się chciały zwrócić
uwagę na istotny problem – „Ochoty na seks nie wyrażam strojem”. Udowadnia
także to, że nie potrafi być konsekwentna: wrzuca kobietom, że nagością
prowokują, wręcz proszą się o gwałt, a jednocześnie krzyczy, iż „straszą
facetów piersiami”. Zresztą o czym tu rozmawiać z osobą, której głównym „argumentem”
jest wykrzykiwanie monologu i popieranie własnej racji słowami „Otóż ja mam
rację, pan nie ma racji!”. Otóż to. Szczyty bezczelności zostają przekroczone
także wraz z wyzywaniem Anny Grodzkiej od szmat („Jeśli była na tym marszu,
postawiła się w rzędzie szmat, no to też jest szmata!”). Dalej widzimy kolejne
toczenie piany z ust i słyszymy ”I tak mnie pan nie przekrzyczy!” – pewnie, że
nie. Nikt nie ma ochoty być tak żenującym. Ludzie wolą rozmawiać niż drzeć się
na siebie publicznie. Do tego dochodzi ten zadowolony wyraz twarzy,
przypominający szaleńca, który właśnie z lubością wyciągnął na wierzch wnętrzności
jakiegoś biedaka. Popieram redaktora Kuźniara, to jest przerażające.
„Te baby same się reklamowały, po prostu szmaty, no!”.
Na pytanie jak może tak mówić o kobietach odpowiada, że same się tak nazwały,
bo to marsz szmat. Znowu zero myślenia. Szmaty, bo to ludzie z ofiar robią
szmaty. Udowodnienie braku dokonania jakiegokolwiek wysiłku, pokazania
refleksji, zapoznania się z problemem. I oczywiście brak słuchania redaktora,
który chciałby powiedzieć o co w akcji chodziło. Przecież to Pawłowicz wie
wszystko najlepiej. Szkoda byłoby mi w ogóle o tym pisać, bo poziom kultury
słowa tej pani, myślenie i empatia jest poniżej zera. Uderzyła mnie jednak
wizja tego, jak może wyglądać nasz kraj, gdy ludzie jej pokroju dotrą do
władzy. Współczuję Kuźniarowi, jak każdemu dziennikarzowi, który musiał z nią
rozmawiać. Wiem, że nie powinno się promować w telewizji takiego prostactwa,
aczkolwiek mam nadzieję, że ten kolejny pokaz piany z ust uświadomi ludziom na
kogo NIE głosować. Jeśli jednak dojdzie do ich wygranej to myślę, że normalni
ludzie uciekną z naszego kraju, a oni stopniowo sami się powybijają.
0 komentarze